poniedziałek, 24 września 2012

monday - bad day.

Dzisiejszy dzień zaczęłam od rozcięcia palca, dostania prezentu od Kai i Ewe ( najmilszy epizod), wkurzenia się w szkole z powodu kartkówek niezapowiedzianych, bądź zapowiedzianych, ale tak dowalonych, że nikt nie wiedział, o co chodzi. Później z Klaudią spóźniłyśmy się na wcześniejszy autobus, ale na pociąg na szczęście zdążyłyśmy. Kolejno w domu poparzyłam sobie język gorącą herbatą, walnęłam się w nogę i bolała mnie głowa. Jak nienawidzę narzekania, tak dzisiaj po prostu miałam taki dzień i tylko marzę, aby położyć się już w łóżku. Jutro moje urodziny - wspaniale, niby się cieszę, ale jednak jakoś przez pryzmat dzisiejszych wydarzeń wcale nie mam ochoty na jakieś wysłuchiwanie życzeń,itd. Pewnie jutro mi przejdzie, ale dopiero po wspaniałym wfie na zerówce. <3 kocham szkołę. <3
Koniec pierdzielenia o szkole. Miałam dodać zdjęcia Mileny i proszę, oto one:















dobranoc. Mam nadzieję, że Mieluna ich nie zobaczy.;D 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz